Po 3 dniach żywienia się wyłącznie zupami typu Knorr noodle i białą czekoladą doszłam
do wniosku, że czas na konkret.
Konkretnie przejrzałam lodówkę, której nie uzupełniałam od
ponad tygodnia i znalazłam:
Cycęcie kurze 1 sztukę
Sos pomidorowy
Cebuli 2 sztuki
Śmietanę 18 %
W szafce nad,
wyszperałam:
Chilli w płatkach – jeszcze to z Tajlandii
Makaron w gniazdkach pomidorowo-szpinakowy
Ocet ryżowy
Cukier trzcinowy
Miód i sól
Postanowiłam coś z tego przyrządzić. A że makaron u mnie na
topie zawsze …
Cycęcie kroimy w cienkie plasterki, cebulę zaś szatkujemy w
piórka. I to wszystko na patelnię. Czyli
cycek w piórach w oparach oliwy. Niech się poddusi. Jak już uduszone,
dosmaczamy solą, cukrem (niekoniecznie), miodem (1 łyżeczką), chiilli i odrobiną
octu ryżowego. Może być cytryna, ocet winny, albo balsamiczny, zamiast, moim
zdaniem.
W tym czasie gotujemy „el makaron”. Tyle, ile mu tam na
opakowaniu dali.
Makaron się gotuje, a my do piór z cyckami dorzucamy sos
pomidorowy - w ilości wedle uznania.
Mniąchamy. Aromat się rozchodzi. My padamy z rozkoszy, szczerząc się do garnka .
I teraz mamy opcji kilka:
1.
Dodajemy śmietanę (dosłownie odrobinę w ilości ½
łyżki stołowej)
2.
Dodajemy sos rybny (wtedy już śmietany, nie
dodajemy, albo dodajemy jak mamy taką fanaberię)
3.
Dodajemy solidny kieliszek czystej wódki i nie
dodajemy tego co powyżej, no chyba, że. Aczkolwiek nie polecam i nie zachęcam.
W każdym razie na pewno nie podajemy tego dzieciom z tymi procentami.
Możemy dodać bazylii albo natki, żeby
wyglądało ciekawiej. Gotowe. Podajemy chilli obok w miseczce, jeśli ktoś jest spragniony
gorących wrażeń. Dla tych, co przesadzili z chilli i nie mogą się ogarnąć
dusząc się, bynajmniej nie ze śmiechu, przygotowujemy półmisek z surowymi
ogórkami – najlepszy sposób na ugaszenie ognia. Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz