sobota, 28 kwietnia 2012

Mississippi mud, zboczone, cake



Dawno nie tutaj nie było…. I nie mam nic na swoje wytłumaczenie, ale za to mogę pokusić trochę wyjątkowo czekoladowym, mokrym, aromatycznym, pełnym magii ciastem, w niektórych kręgach zwanym Mississippi mud cake. 
Ciasto ma swoje korzenie w amerykańskiej tradycji. Mam wrażenie, że nasz krajowy „murzynek” wzorowany był na tym cieście. Jest jednak różnica pomiędzy naszym a ichniejszym. Zależy co, kto lubi.  W każdym razie zboczone, jak mawiają, Mississipi, warte jest wypróbowania. Zawsze też można eksperymentować i modyfikować wedle uznania. To teraz  lecicie do sklepu i drogą kupna "zanabyjcie":

Masła – powinno być 250 gram (mniej więcej) i błagam – masła a nie jakiś wynalazków!!!
2 i pół tabliczki gorzkiej czekolady – ja wykorzystałam niecnie 70 % Wedla
kawy rozpuszczalnej: mają być 2 łyżeczki – ja ponieważ nie uznaję kawy rozpuszczalnej – bo dla mnie to czysta chemia i profanacja, wykorzystałam świeżą kawę – 2 łyżki zalałam ok. ½ szkl. wrzątku i dodałam napar w ilości więcej niż 2 łyżek – ale róbcie jak chcecie – można tak, można oryginalnie z rozpuszczalną w tle
wody ( potrzeba ok. 180 ml)
mąki pszennej – będzie 2 niepełne szklanki – w sensie 300 gram – ja dałam szklankę i ¾
1 łyżeczka sody oczyszczonej
pół łyżeczki proszku do pieczenia
kakao – prawdziwego, nie instant (błagam!!!) 70 gram, czyli  ja dałam na oko, ¾ prawie szklanki
oleju ze 2 łyżki – najlepiej neutralnego w smaku, żeby wam ciasto nie jechało na przykład sezamem, dynią czy tam czymś innym
około ¾ szklanki cukru ( ciasto nie będzie słodkie za bardzo) inni dają szklankę, można spokojnie dać mniej niż ¾ nawet – wtedy nawet ci, którzy słodkości nie lubią, mogą dać się skusić na to wytrawne ciasto
4 jajka
Kefiru lub maślanki ok. 120 ml
To ciasto. Na polewę będzie jeszcze zapotrzebowanie na kolejne 250 gram gorzkiej czekolady najlepszego gatunku i 36% śmietany kremówki w ilości 120 gram – ja dałam na oko jak zwykle. I choć oryginalnie nie ma w cieście owoców tylko bita śmietana – ja z bitej zrezygnowałam, a zastąpiłam ją truskawkami , które wręcz nieziemsko komponują się z ciastem.

Co z tym robimy? W skrócie, bo czas nagli, pogoda ładna i mi się nie chce rozpisywać.


  Woda +masło +czekolada +kawa do rondla na mały ogień i mieszać.  Powinien powstać gładki „krem”.



Przesiać do miski mąkę ,kakao, proszek i sodę. Dodać cukier i wymieszać.


  Jajka roztrzepać z maślanką i olejem.



   Do „suchych” dodawać  mokre (3) i wymieszać. Stopniowo dodawać czekoladę (1) i  wyrabiać łyżką.


  
  Tortownicę (22 cm) wyłożyć papierem do pieczenia i zrobić „kołnierz” wysmarować tłuszczem, oprószyć bułką tartą tudzież inną kaszą manną wlać ciasto i piec około godziny  w temperaturze 160 stopni.


Sprawdza się metoda patyka wbitego w sam środek ciasta – powinno być lekko wilgotne.


  Kiedy stygnie robicie polewę: w kąpieli wodnej rozpuszczacie czekoladę w śmietanie. Mieszajcie cały czas i uważajcie, żeby się nie ścięło i nie zaczęły robić grudki. Jest to do opanowania więc bez scen. Możecie dodać odrobinę alkoholu…


 Przestudzone ciasto  smarujecie polewą.  Nie zapomnijcie ściąć „czapy” ciasta. Na wierzchu układacie truskawki, albo ozdabiacie wedle gustu i uznania.




Można podawać ciacho z kleksem bitej śmietany – ja podałam z truskawkami….


Perwersja… do tego schłodzone wino i życie płynie czekoladowo pełne dobroczynnych endorfin. Gdyż ponieważ czekolada, o czym wiecie powoduje wydzielanie endorfin. Smacznego .