niedziela, 11 sierpnia 2013

SUSZONE POMIDORY "WŁOSKIEGO KELNERA" - czyli koncentrowanie zmysłów pod niepozorną pokrywką u podnóża Wezuwiusza.






Sezon pomidorowy ... Ciepło, wilgotno i słonecznie.  Słońce igrając po krzakach pomidorów i dotykając dojrzewających owoców napełnia je aromatem, kolorem...
Czas na koncentrowanie zmysłów pod niepozorną pokrywką, jak to  ktoś, gdzieś, kiedyś rzekł.
Najlepsze do suszenia będą pomidory ze znanego źródła - gruntowe, ogródkowe - być może te z RODos, być może z balkonu, a może te od zaprzyjaźnionej pani ze Złotokłosu.  Na pewno te pachnące - spróbujcie powąchać takiego prawdziwego pomidora i porównajcie z tymi, które można kupić w sklepie. Niebo a  ziemia. Najwykwintniejsze są odmiany typu San Marzano :
(Odmiana pomidorów gruntowych pochodząca z Kampanii, rosnąca u podnóża Wezuwiusza. Są twarde, podłużne i mają słodki smak. San Marzano wymaga specjalnej gleby pochodzenia wulkanicznego, jest stosowany do przyrządzania sosów do pizzy i makaronów, do duszenia, nadaje się do wszelkiego rodzaju przetworów, jak również do suszenia. Mają stosunkowo mało pestek, są zwarte, mało wodniste).
Jak ktoś z Was ma ochotę - proszę bardzo niechaj śmiga w okolice Wezuwiusza. Ja zaprzyjaźniłam się z jedną panią i ona mi dostarcza pomidory, które nadają się wyśmienicie do suszenia. Pachną tak, że urywa to i tamto, są słodkie , soczyste - kwintesencja pomidora.


Ile? Co ile? Ile się da. Tych pomidorów w sensie.  Wszystko zależy od Waszych apetytów.
Proponuję co najmniej 10 kg na domowy użytek. Z kg wychodzi niewiele ponad słoik o pojemności ćwierć litra.  Najchętniej przetwarzałabym je przemysłowo. Muszę tylko znaleźć dostawcę wykwintnej oliwy.
Pomidory trzeba umyć, osuszyć i pokroić. Szkoły są różne :  w poprzek, wzdłuż, na pół, na ćwiartki. Ja kroję na co najmniej 2 - 3 plasterki o szer.  1/2 cm.


 Delikatnie oprószam solą (nie jest to konieczne, ale sól dobrze konserwuje). Wykładam pomidory na blachę i suszę w 100 stopniach przez 6 godzin w piekarniku z termoobiegiem. Piekarnik zostawiam lekko uchylony. W domu pachnie tak, że można oszaleć ze szczęścia...
Jak ktoś ma suszarkę do owoców i warzyw - bardzo proszę.
Z domowego ogródka przynoszę tymianek, lebiodkę i lawendę. Do tego czosnek, kilka ziaren kolendry i gorczycy.


Ostudzone pomidory przekładam do słoika razem z ziołami i przyprawami. Zalewam ciepłą oliwą z oliwek. Zakręcam i odstawiam, aby nabrały mocy. Można zalewać olejem, można zamrażać same suszone pomidory. Można też nie podgrzewać oliwy - kwestia szkoły - moja zaleca ciepłą oliwę.
Macerowane w oliwie z oliwek mają dodatkową zaletę - oliwa jest wyjątkowo aromatyczna - podawać z  kroplą octu balsamicznego jako wyśmienitą przystawkę w jesienne i zimowe wieczory...
Jakich ziół użyjecie ? Pełna dowolność - następnym razem dodam szałwii i bazylii. I chilli.
A tajemnicza szafka zaczyna nabierać wreszcie kształtu.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz