sobota, 3 września 2011

Praliny wywołujące jęki



Co należy upolować?

Gorzką czekoladę – proponuję wersję co najmniej 70% kakao, choć rozumiem, że nie każdy lubi  kakao w takiej ilości – dla tych, co wolą więcej subtelności a mniej wyrafinowania  gorzka 65% kakao – mniej nie dam ;-) 2 no może 3 tabliczki po 100 g każda – im więcej wprawy w malowaniu foremek, tym zbliżamy się do ilości – 150 gram tejże czekolady.

Na nadzienie:

Czekolada biała  w ilości 2 tabliczek po 100 gram każda
Śmietana 36% około 50 ml
To nasza baza

Poza bazą wariacje różne:
Owoce np. jagody, wiśnie – świeże tudzież mrożone albo bazujemy na sokach owocowych , domowych – zabrania się używania syntetycznych soków sklepowych.
Konfitury np.  z wiśni, z płatków róż, ucieranych płatków fiołka… Orzechów zmielonych laskowych, włoskich  pistacjowych… Czy wreszcie owoców z nalewek domowych.
Można użyć również likieru jajecznego (własnej produkcji – polecany) za niedługo podam przepis. Można też użyć jakiegokolwiek innego likieru…
Poza tym pełna dowolność i wszystko zależy od Waszych smaków, gustów, upodobań i zachcianek.

I jeszcze:
Pędzelek – silikonowy nie bardzo, proponuję tradycyjny z włosia przeznaczony do produktów spożywczych. Oby płaski.
I oczywiście silikonowe foremki do czekoladek – ja preferuję serducha, ale znajdziecie całe mnóstwo pięknych kształtów… co tam komu w duszy gra.

Jak już mamy to wszystko to do dzieła.

W kąpieli wodnej rozpuszczamy gorzką czekoladę. Znaczy się gar z wodą na gaz/płytę, na gar stawiacie miskę ( metalową, albo szklaną żaroodporną), w której roztapiacie połamane na kawałki, tabliczki gorzkiej czekolady… Jak już czekolada się rozpuści, zestawiamy z garnka i dajemy jej szansę na to by zgęstniała. Jeśli macie dużo wolnego czasu i nie chcecie by czekolada „zmatowiała” rozpuszczacie nie na gotującej wodzie tylko na gorącej, chłodzicie wstawiając miskę do zimnej wody – mieszając cały czas. Po czym jak ostygnie, ponownie pozwalacie jej rozpuszczać się w ciepłej kąpieli, po czym ponownie pozwalacie jej stygnąć…
 Czas na  nadzienie.
Białą czekoladę rozpuszczacie w wodnej kąpieli tak, jak w przypadku czekolady gorzkiej, dodajecie śmietanę, aromat jeśli lubicie – na przykład dodając domowej roboty konfiturę z płatków róż możecie dodać odrobinę wody różanej … i nie zapomnijcie o alkoholu – na przykład łyżka nalewki na płatkach róż… albo inny alkohol. Mieszacie, nie za często do połączenia składników.  I pozwalacie aby całość stężała – masa powinna być plastyczna, niezbyt lejąca, ale też nie w konsystencji bloku z czekolady.

Bierzecie foremki i za pomocą pędzelka malujecie wnętrze tak, by czekolada pokrywała dno i boki i żeby nie spływała. Dość grubo malujcie , żeby czekoladki przy wyjmowaniu nie pękały. I teraz możecie wstawić foremki na chwilę do lodówki, żeby masa się schłodziła i stężała. Po około 20 – 30 minutach nakładacie do foremek Wasze nadzienie (nie może być ciepłe) – za pomocą łyżeczki, albo szprycy z odpowiednią tylką. Nie wypełniajcie foremki do końca, musicie zostawić miejsce na wypełnienie gorzką czekoladą. Jak już zalejecie formę gorzką czekoladą – wstawiacie do lodówki. Po upływie kilku godzin, najlepiej nocy, delikatnie możecie wyjmować z foremek.

Z tej ilości , w zależności od wielkości foremek powinno Wam wyjść co najmniej 30 sztuk.
No Kochani do dzieła…. I pamiętajcie  czekoladki trzymajcie w lodówce. Rozchodzą się dość szybko…

7 komentarzy:

  1. Ten blog to wyjątkowo cudowna kraina :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham czekoladę .... Bardzo dziękuję :)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowna kraina, ale nie dla amatorow. w zyciu nie zrobilabym takich pralin buuuuu;(

    OdpowiedzUsuń
  4. zaręczam, że każdy może te praliny spreparować !!!!! Karolla dajesz.... trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  5. nawet nie zaczynam, bo wiem ze nie skoncze. na pewno nie z takim efektem. nie bede sie zatem osmieszac, autentyk. miedzy toba i mna kochana jest ZNACZNA roznica jesli idzie o gotowanie. trust me:)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie piernicz... ok? ale elokwentnie napisałam, prawda?

    OdpowiedzUsuń